Inflacja w Zimbabwe sięga szczytu. Niedawno wypuszczono banknot o nominale 100-miliardów dolarów zimbabweńskich. Dysponując takimi pieniędzmi w Zimbabwe moglibyśmy kupić... kromkę chleba.

Absurdalna liczba zer uniemożliwia korzystanie z bankomatów i utrudnia pracę programom rachunkowym, nieprzystosowanym do obracania sumami z tuzinem zer.
Wspomniany prezes banku narodowego w Zimbabwe, Gideon Gono nie uważa, że bank powinien być instytucją niezależną. Swoją postawę tłumaczy mottem: Kto twierdzi, że prezes banku powinien sprzeciwiać się głowie państwa, sprzeciwia się zasadom kazań Jezusa Chrystusa. Kluczową ideą nauk Chrystusa była lojalność.
Reżim Mugabe'go przyczyną hiperinflacji

90 działaczy opozycji, w wyniku czego, bojący się o własne życie Tsvangirai zrezygnował z dalszej rywalizacji.
Rok temu Mugabe nakazał obniżyć ceny towarów o połowę pod groźbą sankcji prawnych. Na wieść o zakupach za półdarmo przed sklepami, stacjami benzynowymi, bazarami zebrały się setki tysięcy mieszkańców Zimbabwe, którzy w obawie przed szybkim wyczerpaniem zapasów wykupili tyle towarów, na ile było ich stać. Do Zimbabwe zjechały tysiące osób z państwo ościennych by kupić tańszą benzynę. W dniu obniżki sfrustrowani ludzie zaczęli wychodzić ze sklepów omijając kasy. Ostatecznie zdemolowano i rozkradziono setki sklepów, których właściciele zdecydowali się opuścić kraj.
Do USA, Wielkiej Brytanii, RPA, Botswany i Namibii wyjechało w ostatnich latach 25 procent mieszkańców Zimbabwe. Ci, którzy zostali i mają pracę proszą, aby zamiast pieniędzy dawano im jedzenie. W Zimbabwe pieniądze są już nic niewarte.
Sprzedają własne pieniądze
