W historycznych opisach wojennych starć niemieckiej Luftwaffe i brytyjskiego RAF-u z roku 1940 pomijane są nazwiska szeregowych pilotów, od których zależało przecież najwięcej. Zwłaszcza tych, którzy nie walczyli za swój kraj.

Alex Kershaw, aby dowiedzieć się jak najwięcej o młodych, butnych i żądnych przygód Amerykanach, dociera do niezliczonej ilości materiałów. Rozmawia z rodzinami pilotów, wynajduje skrawki artykułów prasowych z tamtych lat, czyta biografie i książki, a nawet dzienniki pokładowe, które okazują się najlepszym i najdokładniejszym źródłem informacji o samych lotnikach, zarówno amerykańskich zaciągniętych do RAF-u, jak i niemieckich walczących w oddziałach Luftwaffe. Pod względem merytorycznym książka jest doskonała. Z tej fascynującej powieści najwięcej dowiadujemy się o Eugenie Tobinie, pseudonim "Red" (to zasługa jego włosów w kolorze miedzianym), Arthurze Donahue oraz o najniższym ze wszystkich pilotów RAF-u - Vernonie Keough, posiadającym pseudonim "Shorty". Oprócz nich poznajemy również historię Mistrza Olimpijskiego z roku 1928 i 1932 w bobsleju, Billy'ego Fiske'a, który zaciągnął się jako pierwszy Amerykanin do Królewskich Sił Powietrznych (RAF) i jako pierwszy zginął.*
Z książki tej dowiadujemy się również w jakich okolicznościach podpisywano akt kapitulacji Francji, co myślał i jak zachowywał się Churchill w chwili ataku na jego ojczyznę i podczas trwania walk. Dowiadujemy się wiele o Hermanie Goringu, niemieckim dowódcy lotnictwa wojskowego, którego podwładni nazywali "grubasem". Nie pozostaje nam obca historia asów Luftwaffe, Adolfa Galland'a i Wernera Moldersa, którzy do śmierci przeganiali się ilością zestrzelonych samolotów armii brytyjskiej. Poznajemy kulisy powstania pierwszego, w pełni amerykańskiego, dywizjonu 71. Autor książki nie umniejsza również roli polskich pilotów. W książce czytamy o znakomitych pilotach Tadeuszu Nowierskim i Piotrze Ostaszewskim. Znajdziemy w tej książce także wspaniałe, oddające dynamizm akcji, opisy powietrznych walk.


Ta znakomita powieść kończy się słowami: "Niemal co roku 4 lipca, w rogu cmentarza w Boxgrove w hrabstwie Sussex, na grobie (...) Bily'ego Fiske'a, pierwszego Amerykanina, który poniósł śmierć w bitwie o Anglię, pojawiają się kwiaty. Na kamiennym nagrobku widnieje inskrypcja: Obywatel amerykański, który zginął, by Anglia mogła żyć".
* W rzeczywistości pierwszym amerykańskim lotnikiem, który zginął w walce był kapitan lotnictwa Jimmy Davis z Dywizjonu 79. Został zestrzelony i zginął 25 czerwca 1940 roku, prawie dwa miesiące przed Fiskiem. Fakt ten wyszedł na jaw dopiero po wojnie.