Timowi, który przez ponad połowę filmu znany jest nam jako Ben, traumatyczne przeżycia i wspomnienia z przeszłości nie pozwalają żyć w spokoju. Jego celem staje się pomoc siedmiu osobom. Podszywając się pod brata, urzędnika podatkowego, nasz bohater zdobywa dane osób, które tej pomocy potrzebują. Jako pierwszemu pomaga własnemu bratu, który choruje na raka płuc i potrzebuje przeszczepu dwóch płatów. Tim daje mu jeden z nich. Sześć miesięcy później oddaje prawą cześć wątroby zupełnie nieznanej mu kobiecie, o imieniu Holly, z którą później utrzymywać będzie bliski kontakt.
Wraz z rozwojem akcji stajemy się świadkami kolejnych aktów pomocy wobec innych osób. Tim bez znieczulenia oddaje szpik kostny młodemu chłopakowi, którego spotyka w szpitalu, podczas odwiedzin u Holly.
Tam również poznaje Emily, która, aby żyć, potrzebuje nowego serca. Tim Thomas cały czas podszywa się pod brata. Wykorzystuje to, aby spotkać się z Emily Posa, pod pozorem odebrania w imieniu rządu zaległych 56 tys. dolarów. Tim posiada o niej bardzo wiele informacji. Pyta ją nawet, czy wypowiedziała zdanie: "Uważam, że nie zasługuję na serce, bo moje życie w żaden sposób nie jest nadzwyczajne", co oczywiście ją szokuje. Pomimo że ich znajomość nie zaczyna się dobrze, coś między nimi iskrzy. Później spotykają się coraz częściej. Gdy chora na serce dziewczyna porusza kwestie poprzedniej miłości Tima, on złości się i zabrania pytań w tej sprawie. Tim nie chce się otwierać przed żadną osobą, której zamierza pomóc, bo jak sam mówi: - Nie jest to zawarte w umowie.
Mężczyzna pomaga również kobiecie bitej przez męża. Oddaje jej i jej dzieciom swój własny dom i samochód. Sam zamieszkuje w motelu. Kolejna osoba z jego krótkiej listy to Ezra Turner (Woody Harrelson), niewidomy sprzedawca psiej karmy on-line i pianista. Siódma osoba, której Tim pomaga to George, starszy mężczyzna, któremu oddaje swoją nerkę. Pewnego dnia Tim popełnia samobójstwo...
Nie jest to film z gatunku "wyciskaczy łez", nie ma tu romantycznych scen i nostalgicznych momentów, są problemy zwykłych ludzi i jeden człowiek, który im pomaga. Samo życie ukazane w nadzwyczajny sposób.
Gra aktorska głównych bohaterów, czyli Willa Smitha i Rosario Dawson, jest naprawdę dobra. Podobnie jak muzyka, za którą był odpowiedzialny Angelo Milli. Bardzo trudno jest się domyślić, co tak właściwie skłoniło Tima do pomocy tylu osobom oraz do popełnienia samobójstwa i oddania organów. To tajemnica, która towarzyszy nam przez cały film. Wraz z jedną z bohaterek - Emily, my widzowie dowiadujemy się prawdy dopiero na końcu filmu. Zaskoczenie jest ogromne.
Obraz polecam nawet najwybredniejszym kinomanom. Zapewniam, że dwie godziny, które poświęcicie na obejrzenie filmu, nie będą czasem straconym.
Światowa premiera amerykańskiej produkcji filmowej pt. "Siedem dusz" odbyła się 19 grudnia. W Polsce film na ekranach kin zobaczymy dopiero 13 marca 2009 roku. Zobacz
zwiastun