piątek, 2 stycznia 2009

W Ostrowcu Świętokrzyskim powstało całoroczne lodowisko

W ostatnim dniu 2008 roku w Ostrowcu Świętokrzyskim otwarto syntetyczne lodowisko o powierzchni czterystu metrów kwadratowych. Uroczystego przecięcia wstęgi dokonał prezydent miasta Jarosław Wilczyński. Koszt inwestycji to prawie milion złotych.


Lodowisko znajduje się na parkingu obok pływalni "Rawszczyzna". Budowa została sfinansowana przez Urząd Miasta oraz przez Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji. Powstałe lodowisko urządzono pod namiotem. Jest oświetlone i posiada nagłośnienie. Oprócz tafli otoczonej bandami znajduje się tam również wypożyczalnia łyżew, punkt ich ostrzenia, kasa oraz szatnia.

Lodowisko jest czynne od 1 stycznia. Zgodnie z decyzją prezydenta do końca tego tygodnia korzystanie z niego będzie darmowe. Zapraszam do obejrzenia krótkiego reportażu.


środa, 31 grudnia 2008

"21" - prawdziwa historia młodego geniusza

Ben Campbell, niezwykle bystry student prestiżowego MIT, potrzebuje trzysta tysięcy dolarów, by opłacić czesne na Harvardzie. Jak zdobyć takie pieniądze? Ben, zupełnie przypadkiem, znajduje na to sposób.


Mądry i błyskotliwy chłopak zachwyca swoją wiedzą większość uczniów i profesorów bostońskiej uczelni MIT. Profesor statystyki, Micky Rosa, postanawia wykorzystać jego obeznanie z cyferkami i proponuje mu dołączenie do tajnego koła naukowego. Jak się okazuje, czwórka studentów i profesor liczą po godzinach, nie są to jednak zwykłe zajęcia, bowiem liczą oni... karty. Co weekend wyjeżdżają do Vegas, by wykorzystując opracowany przez siebie system, zgarnąć niezłe sumki z krupierskich stołów.

Black Jack, bo właśnie w tę popularną grę karcianą grają nasi bohaterowie, polega na uzyskaniu wyniku jak najbliżej (ale nie więcej niż) 21 punktów. Najwyższym układem kart jest Black Jack, czyli as i 10 lub figura, za który gracz dostaje 150 proc. zakładu. Istnieje wiele sposobów na oszukanie krupiera, jeden z nich, czyli liczenie kart, wykorzystują bohaterowie "21". Ben (Jim Sturgess) początkowo odmawiał, lecz w końcu przełamał się. Przede wszystkim musiał nauczyć się zasad gry, następnie uczył się sposobu liczenia kart. Musiał poznać system, jakim gra cała piątka, a w końcu przejść chrzest bojowy przed oficjalnym starciem w Vegas.

W światowym centrum hazardu Ben stawał się innym człowiekiem. Ze zwykłego młodziana przeistaczał się w pysznego syna milionera szastającego kasą na lewo i prawo, początkowo po to, by ukryć to, że wygrywa dzięki wypracowanemu systemowi, później jednak staje się to faktem. Dla Black Jacka i nowych przyjaciół, w tym również dla Jill (Kate Bosworth) - jego dziewczyny, porzucił starych kumpli, z którymi przygotowywał się do konkursu robotów 2.0.9., oraz dotychczasową pracę. W Vegas płacili o niebo więcej.

Dynamizmu akcji dodaje "przyspieszanie otoczenia" w brawurowym wykonaniu Russella Carpentera. Widzimy Bena i powiększające się kupki jego żetonów, rozmazane postacie ludzi przemieszczających się za nim, i jego samego w transie. Nieprzerwane pasmo zwycięstw sprawia, że Ben stawia coraz to więcej pieniędzy. Jednak szczęście nie dopisuje mu zawsze...

Film "21" w reżyserii Roberta Luketica można zaliczyć do popularnych ostatnio (albo przynajmniej ja na takie trafiam, (patrz recenzja "Siedmiu dusz") filmów o dynamicznych zwrotach akcji, tajemniczości i niespodziewanych, choć w tym przypadku również zabawnym, zakończeniach. Tajemniczości fabule dodaje postać profesora Micky Rosa (Kevin Spacey), który z pewnych przyczyn nie gra w Black Jack'a, lecz tylko instruuje studentów jak grać, by wygrać.

Jest to film, który zaskakuje i może się wielu osobom podobać. Główną rolę w filmie obok Sturgess'a, Specey'a i Bosworth gra muzyka. Dźwięki dobrane przez Davida Sardy'ego dodają dynamizmu. Nie są to popowe soundtracki, ale piosenki zahaczające trochę o electro house. Po dwugodzinnym seansie nie byłem zawiedziony i dzisiaj, chwilę przed napisaniem tej recenzji, obejrzałem go po raz drugi. Film nie nudzi, wręcz przeciwnie, zostajemy wciągnięci w wir hazardu razem z bohaterem, a gdy dostajemy po twarzy, razem z Benem krzyczymy: "Auć!".

Atrakcyjności filmowi dodaje fakt, iż jest oparty na prawdziwej historii Semyona Dukacha, emigranta z Rosji. Pomimo że jest to kolejne american dream, czyli "od pucybuta do milionera", obraz Luketica zachwyca i z pewnością jest godny polecenia. Jeżeli jeszcze ktoś z Was nie obejrzał tej produkcji, która swoją polską premierę miała w czerwcu kończącego się właśnie roku, bez obaw powinien to zrobić.

wtorek, 30 grudnia 2008

Siedem dusz - film o pomaganiu z zaskakującym finałem

Wyreżyserowany przez Gabriele Muccino film "Siedem dusz" jeszcze nie doczekał się premiery w Polsce. Już teraz jednak zachęcam do obejrzenia tej oryginalnej produkcji o przejmującej historii Tima Thomasa, w którego wcielił się Will Smith.


Timowi, który przez ponad połowę filmu znany jest nam jako Ben, traumatyczne przeżycia i wspomnienia z przeszłości nie pozwalają żyć w spokoju. Jego celem staje się pomoc siedmiu osobom. Podszywając się pod brata, urzędnika podatkowego, nasz bohater zdobywa dane osób, które tej pomocy potrzebują. Jako pierwszemu pomaga własnemu bratu, który choruje na raka płuc i potrzebuje przeszczepu dwóch płatów. Tim daje mu jeden z nich. Sześć miesięcy później oddaje prawą cześć wątroby zupełnie nieznanej mu kobiecie, o imieniu Holly, z którą później utrzymywać będzie bliski kontakt.

Wraz z rozwojem akcji stajemy się świadkami kolejnych aktów pomocy wobec innych osób. Tim bez znieczulenia oddaje szpik kostny młodemu chłopakowi, którego spotyka w szpitalu, podczas odwiedzin u Holly.

Tam również poznaje Emily, która, aby żyć, potrzebuje nowego serca. Tim Thomas cały czas podszywa się pod brata. Wykorzystuje to, aby spotkać się z Emily Posa, pod pozorem odebrania w imieniu rządu zaległych 56 tys. dolarów. Tim posiada o niej bardzo wiele informacji. Pyta ją nawet, czy wypowiedziała zdanie: "Uważam, że nie zasługuję na serce, bo moje życie w żaden sposób nie jest nadzwyczajne", co oczywiście ją szokuje. Pomimo że ich znajomość nie zaczyna się dobrze, coś między nimi iskrzy. Później spotykają się coraz częściej. Gdy chora na serce dziewczyna porusza kwestie poprzedniej miłości Tima, on złości się i zabrania pytań w tej sprawie. Tim nie chce się otwierać przed żadną osobą, której zamierza pomóc, bo jak sam mówi: - Nie jest to zawarte w umowie.

Mężczyzna pomaga również kobiecie bitej przez męża. Oddaje jej i jej dzieciom swój własny dom i samochód. Sam zamieszkuje w motelu. Kolejna osoba z jego krótkiej listy to Ezra Turner (Woody Harrelson), niewidomy sprzedawca psiej karmy on-line i pianista. Siódma osoba, której Tim pomaga to George, starszy mężczyzna, któremu oddaje swoją nerkę. Pewnego dnia Tim popełnia samobójstwo...

Nie jest to film z gatunku "wyciskaczy łez", nie ma tu romantycznych scen i nostalgicznych momentów, są problemy zwykłych ludzi i jeden człowiek, który im pomaga. Samo życie ukazane w nadzwyczajny sposób.
Gra aktorska głównych bohaterów, czyli Willa Smitha i Rosario Dawson, jest naprawdę dobra. Podobnie jak muzyka, za którą był odpowiedzialny Angelo Milli. Bardzo trudno jest się domyślić, co tak właściwie skłoniło Tima do pomocy tylu osobom oraz do popełnienia samobójstwa i oddania organów. To tajemnica, która towarzyszy nam przez cały film. Wraz z jedną z bohaterek - Emily, my widzowie dowiadujemy się prawdy dopiero na końcu filmu. Zaskoczenie jest ogromne.

Obraz polecam nawet najwybredniejszym kinomanom. Zapewniam, że dwie godziny, które poświęcicie na obejrzenie filmu, nie będą czasem straconym.

Światowa premiera amerykańskiej produkcji filmowej pt. "Siedem dusz" odbyła się 19 grudnia. W Polsce film na ekranach kin zobaczymy dopiero 13 marca 2009 roku. Zobacz zwiastun

niedziela, 28 grudnia 2008

Dwa grzechy główne

Piłeś? Nie jedź! Jeśli chcesz pić, sprawdź pochodzenie alkoholu! Mimo że te dwie życiowe prawdy są nam doskonale znane, nie przestrzegamy ich. Te święta obfitowały w dramatyczne wydarzenia, których czarnych bohaterem był alkohol.


Piątek. Ostatni weekend przed świętami. Pan Mieczysław * spożywa wraz z zięciem i jego ojcem rozrobiony z wodą spirytus, który zięć nabył na miejscowym bazarze. Na drugi dzień wstaje jak gdyby nigdy nic. Dzień jak każdy inny po wypiciu. Jednak późnym popołudniem coś zaczęło się z nim dziać. Nagłe zachwianie równowagi, niewydolność oddechowa. Mieczysław nie może wyraźnie mówić. Gdy stan się pogarsza, Pani Jadwiga, jego żona, postanawia zadzwonić po karetkę. Ta przybywa szybko, a wystawiona przez lekarza diagnoza jest zatrważająca. Zatrucie glikolem etylenowym. Organizm przestaje walczyć. Nerki nie pracują. Na drugi dzień Lekarze postanawiają wprowadzić pacjenta w śpiączkę farmakologiczną, aby ten nie czuł bólu, a jego organizm zaczął walczyć z toksynami. Te święta pani Jadwiga odpuściła, najważniejsze w tej chwili jest zdrowie jej męża. Nerki Mieczysława są codziennie poddawane czterogodzinnej dializie, która ma zmniejszyć obecność toksyn w organizmie. W sobotę nastąpiła próba wybudzenia pacjenta ze śpiączki. Udało się. Mieczysław widzi, słyszy, ale zachowuje się tak jakby nie wiedział, gdzie jest i dlaczego. Pomimo wybudzenia pogarsza się stan i pan Mieczysław znów zostaje podłączony do respiratora. Lekarze mówią wprost: - Tak może być przez najbliższy miesiąc, a nawet dłużej.

Czwartek. Już nie przed świętami, lecz w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia. Miejscowość Okół nieopodal Bałtowa. Młody, dwudziestopięcioletni, mężczyzna idzie poboczem na swoje zaręczyny. Czarnym oplem jadą dwaj mężczyźni pod wpływem alkoholu. Kierowca zatrzymuje się na poboczu i okazuje się, że cała trójka to znajomi. Kierowca proponuje podwózkę na owe zaręczyny. Niestety, zakończyła się ona tragicznie. Nagle kierowca rozpędzonego samochodu stracił kontrole nad pojazdem i tyłem z impetem uderzył w ogrodzenie posesji. Trzeźwy pasażer, niedoszły narzeczony, zmarł na miejscu. Kierowca z kolegą, obaj pijani, wyszli z tego bez większych obrażeń.

W obu sytuacjach alkohol zgarnął swoje makabryczne żniwo. Obie zdarzyły się w okresie przed i świątecznym, choć tak naprawdę mogły się zdarzyć kiedykolwiek indziej. W obu sytuacjach tragedię poniosły osoby niewinne i niczego nie świadome. Obie sprawią, że te święta długo zostaną w pamięci rodzin i ocalałych. Miejmy nadzieję, że sprawią również, że bohaterzy tych dramatycznych sytuacji przestaną spożywać alkohol. Dla mnie analogia jest jeszcze jedna - w większym lub mniejszym stopniu te tragedie wpłynęły na mnie samego.

Takich sytuacji jest niestety wiele. Nie będę apelował o rozwagę i rozsądek. Nie ma to najmniejszego sensu. Będę rad, kiedy zrozumiecie to, co chciałem Wam przekazać.

* Imiona bohaterów pozwoliłem sobie zmienić.