czwartek, 24 lutego 2011

Balet to wymagająca sztuka, czyli "Tristan" w Operze Narodowej

Balet wydaje się być dla mnie jedną z najbardziej wymagających form sztuki. Dzieło Krzysztofa Pastora w dwóch aktach, zostało przedstawione na deskach Teatru Wielkiego Opery Narodowej w Warszawie. Jak zawsze, frekwencja dopisała.

Gdy oglądam przedstawienia, jak Anna Karenina, czy ostatnio Tristan, mam wrażenie, że przenoszę się w inny świat. W symboliczny, bajeczny świat, w którym tancerze, niczym nakręcane laleczki, odgrywają skomplikowane choreografie na scenie. Albo jestem amatorem albo jestem mało spostrzegawczy (może nawet jedno i drugie), ale ciężko było dostrzec jakiekolwiek błędy w wykonaniu choreografii, którą również przygotował Krzysztof Pastor. To najbardziej stanowiło o wielkości tej sztuki. Ile pracy cały zespół musiał włożyć w przygotowanie sztuki? Wolałem sobie nawet nie wyobrażać. Wystarczyło mi, że na sam koniec na scenę wyszło kilkadziesiąt osób, w różnym wieku, a publiczność nagrodziła występ gromkimi brawami.

Rolę młodego rycerza, Tristana, odegrał Paweł Koncewoj. Jego piękną, jasnowłosą księżniczkę zagrała niezwykle doświadczona i utalentowana Ukrainka, Aleksandra Liashenko, która w "Annie Kareninie" zagrała Kitty. Trwający dwie godziny pokaz umiejętności, symboliczne przedstawienie o miłości przypadkowej, acz ogromnej, w żadnym momencie nie nużył. Trzymająca w napięciu muzyka, którą słyszeliśmy za sprawą Orkiestry Opery Narodowej w pełni komponowała się czy to z choreografią, czy nawet scenografią, którą przygotowała Katarzyna Nesteruk. Kostiumami zajął się Maciej Zień. Były one lekkie i zwiewne, a także charakterystyczne. Łatwo można było dostrzec, że na scenie pojawiają się rodzice Tristana jako duchy.

Koneserów sztuki pewnie nie muszę zachęcać, ale wszystkim pozostałym, naprawdę polecam. Balet jest sztuką wyrafinowaną, najwyższych lotów. Dla kogoś, kto nie interesuje się tą formą sztuki na co dzień, wartości przedstawienia mogą nie być zbyt wyraźne, co więcej, pisanie o tym może sprawiać trudności. Stąd właśnie moja recenzja taka krótka.

Zdjęcia autorstwa Ewa Krasuckiej. Materiały prasowe Teatru Wielkiego Opery Narodowej

Dziś będzie o balecie. "Anna Karenina" na deskach Opery Narodowej

Sala Moniuszki Teatru Wielkiego Opera Narodowa była w sobotni wieczór wypełniona niemal po brzegi. Utalentowany choreograf, Alexei Ratmansky, ze starej opowieści zrobił niesamowite, nowoczesne widowisko.

Do Opery Narodowej dotarłem bezpośrednio po obejrzeniu nowej komedii Piotra Wereśniaka "Och Karol 2". Choć za sprawą wizualizacji z projektora podczas baletowej inscenizacji powieści Tołstoja widz mógł mieć wrażenie, że ogląda film, to jednak miejsce w jakim przyszło mi się znajdować nie pozostawiało złudzeń i przenosiło widzów w inny wymiar sztuki.

Anna Karenina opowiada o dramatycznej historii kobiety, która była emocjonalnie rozdarta między zimnym i ustabilizowanym mężem, a pełnym młodzieńczej energii i wdzięku kochankiem. Musiała dokonać wyboru: albo dotychczasowe, przepełnione rutyną życie albo pójście za głosem serca. Fabuła została oparta na miłosny wątku dziewiętnastowiecznej, psychologicznej powieści Lwa Tołstoja o tym samym tytule.

Wizualizacje, które stanowiły tło wydarzeń na scenie dodawały baletowi nowoczesności i świeżości. Obecnie, widzowie lubią, kiedy w sztuce wykorzystuje się elementy dwudziestopierwszowiecznej techniki. Utalentowany choreograf, Alexei Ratmansky, ze starej opowieści zrobił nowoczesne widowisko.

Wrażenie mogła robić liczba aktorów na scenie, która niejednokrotnie oscylowała wokół 30-40 osób. Łącznie na scenie wystąpiło czy też zatańczyło, ponad 80 ludzi, wspieranych muzycznie przez licznie obsadzoną filharmonię, której dyrygował Evgeny Volynsky.

Widać było błysk w oczach widzów, gdy Anna Karenina (Natalia Wojciechowska) wraz ze swoim kochankiem Wrońskim (Sergey Popov) tańczyli na scenie. Ponadto, Anna Karenina Rodiona Szczedrina mogła się wielu osobom podobać, choćby ze względu na nierzadko skomplikowane i atrakcyjne układy taneczne czy ciekawą choreografię, która mimo swojej ascetyczności, przy wsparciu nowoczesnych technik, robiła wrażenia. Zwłaszcza, gdy na scenie pojawiła się spuszczona z góry brama, wielki, złoty żyrandol czy wagon pociągu.

Zdjęcie autorstwa Dream Dottie, wykorzystane na licencji CC.