czwartek, 24 lutego 2011

Dziś będzie o balecie. "Anna Karenina" na deskach Opery Narodowej

Sala Moniuszki Teatru Wielkiego Opera Narodowa była w sobotni wieczór wypełniona niemal po brzegi. Utalentowany choreograf, Alexei Ratmansky, ze starej opowieści zrobił niesamowite, nowoczesne widowisko.

Do Opery Narodowej dotarłem bezpośrednio po obejrzeniu nowej komedii Piotra Wereśniaka "Och Karol 2". Choć za sprawą wizualizacji z projektora podczas baletowej inscenizacji powieści Tołstoja widz mógł mieć wrażenie, że ogląda film, to jednak miejsce w jakim przyszło mi się znajdować nie pozostawiało złudzeń i przenosiło widzów w inny wymiar sztuki.

Anna Karenina opowiada o dramatycznej historii kobiety, która była emocjonalnie rozdarta między zimnym i ustabilizowanym mężem, a pełnym młodzieńczej energii i wdzięku kochankiem. Musiała dokonać wyboru: albo dotychczasowe, przepełnione rutyną życie albo pójście za głosem serca. Fabuła została oparta na miłosny wątku dziewiętnastowiecznej, psychologicznej powieści Lwa Tołstoja o tym samym tytule.

Wizualizacje, które stanowiły tło wydarzeń na scenie dodawały baletowi nowoczesności i świeżości. Obecnie, widzowie lubią, kiedy w sztuce wykorzystuje się elementy dwudziestopierwszowiecznej techniki. Utalentowany choreograf, Alexei Ratmansky, ze starej opowieści zrobił nowoczesne widowisko.

Wrażenie mogła robić liczba aktorów na scenie, która niejednokrotnie oscylowała wokół 30-40 osób. Łącznie na scenie wystąpiło czy też zatańczyło, ponad 80 ludzi, wspieranych muzycznie przez licznie obsadzoną filharmonię, której dyrygował Evgeny Volynsky.

Widać było błysk w oczach widzów, gdy Anna Karenina (Natalia Wojciechowska) wraz ze swoim kochankiem Wrońskim (Sergey Popov) tańczyli na scenie. Ponadto, Anna Karenina Rodiona Szczedrina mogła się wielu osobom podobać, choćby ze względu na nierzadko skomplikowane i atrakcyjne układy taneczne czy ciekawą choreografię, która mimo swojej ascetyczności, przy wsparciu nowoczesnych technik, robiła wrażenia. Zwłaszcza, gdy na scenie pojawiła się spuszczona z góry brama, wielki, złoty żyrandol czy wagon pociągu.

Zdjęcie autorstwa Dream Dottie, wykorzystane na licencji CC.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Śmiało, klawiatura nie gryzie.