Poniżej zamieszczam trzy fragmenty książki Tomasza Lisa "My, naród", na które postaram się odpowiedzieć argumentami "na nie" postawionej przez Lisa tezie.
Pierwszy fragment, (wyrwany nieco z kontekstu): "W przypadku społeczeństwa obywatelskiego ponownie bokiem wychodzi nam to, że niemal zupełnie sobie nie ufamy.Wyróżnikiem współczesnej Polski pewnie w większym stopniu niż tradycyjna polska gościnność jest tradycyjna polska nieufność. (...)"
Odpowiedź: Jeśli chodzi o pierwszy fragment, to dość łatwo jest dobrać argumenty, które oczywiście obalą wyrwaną z kontekstu tezę. Potrafimy być mili, a z gościnności słyniemy. Nie udawanej, lecz prawdziwej. Czasem gościnność miesza się z nieufnością (bo przecież tyle złego w tv) i pewnie stąd wrażenie, że nieufność staje się tradycją. Argumenty? Na ten moment przypomina mi się artykuł p. Jadwigi Kowalczyk, która wpuściła na szklankę wody zmęczonego wędrowca z TP, pomimo, że wcześniej nachodziło ją wielu innych z jego firmy i nachalnie proponowało nową, ponoć lepszą, ofertę. Zatem gościnność górą. Przykład z dzisiaj, spotykają się dwie panie:
- O cześć! Co tam?
- W porządku, idę na autobus.
- Wiesz co, my jedziemy do sklepu i później od razy do domu. Zabierzesz się z nami?
- Chętnie!
Pan też opowiadał, co miłego spotkało go na ostatnich wakacjach w USA. Panie Tomaszu, w Polsce też jest miło.
Druga myśl: "Złe rządy, złe drogi, piłkarze kiepsko grają, pogoda pod psem, ceny rosną, w telewizji na święta nic porządnego nie dają - taka standardowa polska litania, malkontenctwo a la polonaise. Coś w tym jest, bo przyjeżdżającym do Polski obcokrajowcom, w każdym razie tym, którzy jeszcze nie zdążyli się przejechać po naszych drogach, w oczy rzucają się od razu dwie rzeczy. Tylu ludzi milkliwych, ponurych, a w rozmowie najczęściej tylko narzekają i mówią co im nie wyszło, co im nie wychodzi albo co im na pewno nie wyjdzie. (...)
Odpowiedź II: Drogi są coraz lepsze, wystarczy trochę pojeździć po Polsce. Co prawda wolno to się wszystko poprawia, ale poprawia. Piłkarze kiepsko grają? Nie zawsze. Potrafią zaskoczyć, co udowodnili np. w sobotę. Oby tak dalej. Pogoda ostatnio całkiem dobra. Jutro może popadać przelotnie, ale damy radę. Jak widać, punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia. Różne spojrzenie mają ludzie na różne aspekty życia. Są tacy, którzy potrafią się cieszyć ze zwykłych rzeczy: udanych zakupów, ładnej pogody, uśmiechu dziecka etc. Może ta szara stolyca tak na Pana wpływa albo za dużo ogląda Pan telewizji? Tam puszczają tylko złe newsy, bo to się lepiej sprzedaje, sam Pan wie. Jeżeli ktoś narzeka, że aż się nie da słuchać, to może.. trzeba mu o tym powiedzieć?
I trzecia myśl: "Polsce potrzebna jest propaganda sukcesu. Nie nachalna, ordynarna i fałszywa propaganda jaką serwowano nam w czasach Gierkowskich, która z kraju żyjącego na kredyt uczyniła dziesiątą potęgę gospodarczą świata. Potrzebujemy tej propagandy w podwójnym sensie. Propagandy gigantycznego, fantastycznego sukcesu, który odnieśliśmy w 1989 roku i później oraz propagandy sukcesu jako pojęcia, wartości, celu, do którego trzeba i warto dążyć.
Odpowiedź III: W Polsce nie jest potrzebna propaganda sukcesu. Wiele już było obiecanek-cacanek i budujących słów. Mówiono o budowie drugiej Irlandii, Japonii, czy Szwajcarii w Polsce. A u nas wciąż to samo. Sukces może i był. Jednak zamiast siać propagandę sukcesu niech dzieci uczą się dokładnie o tym, niewątpliwie ważnym wydarzeniu w szkołach i niech budowana będzie w nich postawa dumnego Polaka, znającego swoją historię i z rozsądkiem patrzącego na świat.
Poza tym, potrzeba nam "dobrych mediów". By nie emitowali tego co się sprzedaje, ale to co jest ważne i budujące. Że nie tylko się zabijają, ale i leczą, że nie tylko niszczą, ale i budują. U nas szala na tej wadze, zdecydowanie chyli się ku jednej stronie.
Kilka miesięcy temu w Rumunii wprowadzono nakaz dla serwisów informacyjnych, aby połowę czasu emitowano wiadomości dobre, a drugą połowę te złe. Brzmi niby dość sarkastycznie, ale gdyby się tak głębiej zastanowić...
zdjęcie pochodzi ze strony fotografia.wordpress.com
Pierwszy fragment, (wyrwany nieco z kontekstu): "W przypadku społeczeństwa obywatelskiego ponownie bokiem wychodzi nam to, że niemal zupełnie sobie nie ufamy.Wyróżnikiem współczesnej Polski pewnie w większym stopniu niż tradycyjna polska gościnność jest tradycyjna polska nieufność. (...)"
Odpowiedź: Jeśli chodzi o pierwszy fragment, to dość łatwo jest dobrać argumenty, które oczywiście obalą wyrwaną z kontekstu tezę. Potrafimy być mili, a z gościnności słyniemy. Nie udawanej, lecz prawdziwej. Czasem gościnność miesza się z nieufnością (bo przecież tyle złego w tv) i pewnie stąd wrażenie, że nieufność staje się tradycją. Argumenty? Na ten moment przypomina mi się artykuł p. Jadwigi Kowalczyk, która wpuściła na szklankę wody zmęczonego wędrowca z TP, pomimo, że wcześniej nachodziło ją wielu innych z jego firmy i nachalnie proponowało nową, ponoć lepszą, ofertę. Zatem gościnność górą. Przykład z dzisiaj, spotykają się dwie panie:
- O cześć! Co tam?
- W porządku, idę na autobus.
- Wiesz co, my jedziemy do sklepu i później od razy do domu. Zabierzesz się z nami?
- Chętnie!
Pan też opowiadał, co miłego spotkało go na ostatnich wakacjach w USA. Panie Tomaszu, w Polsce też jest miło.
Druga myśl: "Złe rządy, złe drogi, piłkarze kiepsko grają, pogoda pod psem, ceny rosną, w telewizji na święta nic porządnego nie dają - taka standardowa polska litania, malkontenctwo a la polonaise. Coś w tym jest, bo przyjeżdżającym do Polski obcokrajowcom, w każdym razie tym, którzy jeszcze nie zdążyli się przejechać po naszych drogach, w oczy rzucają się od razu dwie rzeczy. Tylu ludzi milkliwych, ponurych, a w rozmowie najczęściej tylko narzekają i mówią co im nie wyszło, co im nie wychodzi albo co im na pewno nie wyjdzie. (...)
Odpowiedź II: Drogi są coraz lepsze, wystarczy trochę pojeździć po Polsce. Co prawda wolno to się wszystko poprawia, ale poprawia. Piłkarze kiepsko grają? Nie zawsze. Potrafią zaskoczyć, co udowodnili np. w sobotę. Oby tak dalej. Pogoda ostatnio całkiem dobra. Jutro może popadać przelotnie, ale damy radę. Jak widać, punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia. Różne spojrzenie mają ludzie na różne aspekty życia. Są tacy, którzy potrafią się cieszyć ze zwykłych rzeczy: udanych zakupów, ładnej pogody, uśmiechu dziecka etc. Może ta szara stolyca tak na Pana wpływa albo za dużo ogląda Pan telewizji? Tam puszczają tylko złe newsy, bo to się lepiej sprzedaje, sam Pan wie. Jeżeli ktoś narzeka, że aż się nie da słuchać, to może.. trzeba mu o tym powiedzieć?
I trzecia myśl: "Polsce potrzebna jest propaganda sukcesu. Nie nachalna, ordynarna i fałszywa propaganda jaką serwowano nam w czasach Gierkowskich, która z kraju żyjącego na kredyt uczyniła dziesiątą potęgę gospodarczą świata. Potrzebujemy tej propagandy w podwójnym sensie. Propagandy gigantycznego, fantastycznego sukcesu, który odnieśliśmy w 1989 roku i później oraz propagandy sukcesu jako pojęcia, wartości, celu, do którego trzeba i warto dążyć.
Odpowiedź III: W Polsce nie jest potrzebna propaganda sukcesu. Wiele już było obiecanek-cacanek i budujących słów. Mówiono o budowie drugiej Irlandii, Japonii, czy Szwajcarii w Polsce. A u nas wciąż to samo. Sukces może i był. Jednak zamiast siać propagandę sukcesu niech dzieci uczą się dokładnie o tym, niewątpliwie ważnym wydarzeniu w szkołach i niech budowana będzie w nich postawa dumnego Polaka, znającego swoją historię i z rozsądkiem patrzącego na świat.
Poza tym, potrzeba nam "dobrych mediów". By nie emitowali tego co się sprzedaje, ale to co jest ważne i budujące. Że nie tylko się zabijają, ale i leczą, że nie tylko niszczą, ale i budują. U nas szala na tej wadze, zdecydowanie chyli się ku jednej stronie.
Kilka miesięcy temu w Rumunii wprowadzono nakaz dla serwisów informacyjnych, aby połowę czasu emitowano wiadomości dobre, a drugą połowę te złe. Brzmi niby dość sarkastycznie, ale gdyby się tak głębiej zastanowić...
zdjęcie pochodzi ze strony fotografia.wordpress.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Śmiało, klawiatura nie gryzie.