W ostatnią niedzielę pokonałem na rowerze ponad 40 kilometrów. Zwykła przejażdżka pozwoliła mi dojść do pewnych wniosków o mojej okolicy. Uwierzcie, brak dróg rowerowych naprawdę doskwiera, ale widok jaki ujrzałem zrekompensował wszystko.
Pierwsza niedziela listopada, promienie jesiennego słońca rozjaśniały złociste konary drzew. Piękne krajobrazy i ciekawe zabytki. Tak! Tak właśnie wyglądało miejsce, do którego wyruszyłem i to zaledwie 20 kilometrów od mojego miasta.
Zanim jednak dojechałem na miejsce (tak, zaraz napiszę jakie miejsce) musiałem pokonać dość trudną drogę. Jadąc głównie po ulicy obawiałem się, czy mnie zaraz jakieś auto nie trzaśnie, albo czy przejeżdżający tir nie zdmuchnie mnie gdzieś na pobliskie drzewa. Obyło się jednak bez tego.
Z przykrością stwierdzam, że przez całą trasę po drodze przeznaczonej dla rowerów jechałem zaledwie 50 metrów! W stolicy naszego państwa, Warszawie, łączna długość dróg rowerowych wynosi... 100 km. Warto zwrócić uwagę na fakt, że w Amsterdamie przy większości ulic jest wyznaczony specjalny pas dla rowerów, a około 30 proc. całego ruchu odbywa się na rowerach. W Polsce jeszcze długo, długo tak nie będzie.
Dobra, przebrnąłem jakoś przez te trudne kilometry. Wszystko po to, by ujrzeć wspaniały widok. Co prawda jest to widok na powstały w 2005 roku zbiornik retencyjny na rzece Świślinie, w Górach Świętokrzyskich, ale w jesiennej szacie i wśród promieni słońca wyglądało to wspaniale. A wkoło parkingi, zadbane ławki, nowa droga, a sama zapora europejskiej jakości.
Zaledwie dwa kilometry od zapory znajduje się miasteczko Kałków, którego nie mogłem nie odwiedzić. O Kałkowie pisał już w 1578 roku Jan Długosz, pomimo tego, że zajmował on teren zaledwie "ośmiu łanów kmiecych". W czasie II wojny światowej stacjonował tutaj niemiecki oddział kawalerii. Jednak nie z tego słynie Kałków. W latach 80. XX wieku powstało tu sanktuarium pod wezwaniem Matki Boskiej. Na jego terenie powstała wysoka na 33 metry Golgota, w której teraz znajdują się kaplice m.in. górników, członków Solidarności, leśników. Oprócz Golgoty, na terenie sanktuarium znajduje się Dom Jana Pawła II, Grota Lourdzka, która została zbudowana z głazów skalnych w artystycznym założeniu jej projektanta, brata Felicissimusa z Niepokalanowa oraz Droga krzyżowa - zespół czternastu stacji wzniesionych według artystycznego projektu Haliny Tobiasz, zakonnicy ze zgromadzenia sióstr Służek.
Ostatnio zbudowano również... zoo. Tak, na terenie sanktuarium znajduje się mini zoo, w którym zobaczyć możemy dziki, pawie, lamy, emu, osły, sarenki, różne antylopy i przedziwne kury. W Kałkowie znajduje się również kompleks mieszkań dla ludzi starszych oraz Dom Pielgrzyma. To dużo jak na jedno miasteczko, w którym mieszka kilkaset osób.
Jak widać warto czasem wyciągnąć z piwnicy zakurzony rower i wybrać się na przejażdżkę po okolicy, podczas której na pewno odkryjemy wiele miejsc, o których do tej pory w ogóle nie wiedzieliśmy. Poza tym porządnie się dotlenicie i zrzucicie zbędne kalorie. Ja swoje już zrzuciłem.
Zobacz galerię zdjęć z przejażdżki.
Pierwsza niedziela listopada, promienie jesiennego słońca rozjaśniały złociste konary drzew. Piękne krajobrazy i ciekawe zabytki. Tak! Tak właśnie wyglądało miejsce, do którego wyruszyłem i to zaledwie 20 kilometrów od mojego miasta.
Zanim jednak dojechałem na miejsce (tak, zaraz napiszę jakie miejsce) musiałem pokonać dość trudną drogę. Jadąc głównie po ulicy obawiałem się, czy mnie zaraz jakieś auto nie trzaśnie, albo czy przejeżdżający tir nie zdmuchnie mnie gdzieś na pobliskie drzewa. Obyło się jednak bez tego.
Z przykrością stwierdzam, że przez całą trasę po drodze przeznaczonej dla rowerów jechałem zaledwie 50 metrów! W stolicy naszego państwa, Warszawie, łączna długość dróg rowerowych wynosi... 100 km. Warto zwrócić uwagę na fakt, że w Amsterdamie przy większości ulic jest wyznaczony specjalny pas dla rowerów, a około 30 proc. całego ruchu odbywa się na rowerach. W Polsce jeszcze długo, długo tak nie będzie.
Dobra, przebrnąłem jakoś przez te trudne kilometry. Wszystko po to, by ujrzeć wspaniały widok. Co prawda jest to widok na powstały w 2005 roku zbiornik retencyjny na rzece Świślinie, w Górach Świętokrzyskich, ale w jesiennej szacie i wśród promieni słońca wyglądało to wspaniale. A wkoło parkingi, zadbane ławki, nowa droga, a sama zapora europejskiej jakości.
Zaledwie dwa kilometry od zapory znajduje się miasteczko Kałków, którego nie mogłem nie odwiedzić. O Kałkowie pisał już w 1578 roku Jan Długosz, pomimo tego, że zajmował on teren zaledwie "ośmiu łanów kmiecych". W czasie II wojny światowej stacjonował tutaj niemiecki oddział kawalerii. Jednak nie z tego słynie Kałków. W latach 80. XX wieku powstało tu sanktuarium pod wezwaniem Matki Boskiej. Na jego terenie powstała wysoka na 33 metry Golgota, w której teraz znajdują się kaplice m.in. górników, członków Solidarności, leśników. Oprócz Golgoty, na terenie sanktuarium znajduje się Dom Jana Pawła II, Grota Lourdzka, która została zbudowana z głazów skalnych w artystycznym założeniu jej projektanta, brata Felicissimusa z Niepokalanowa oraz Droga krzyżowa - zespół czternastu stacji wzniesionych według artystycznego projektu Haliny Tobiasz, zakonnicy ze zgromadzenia sióstr Służek.
Ostatnio zbudowano również... zoo. Tak, na terenie sanktuarium znajduje się mini zoo, w którym zobaczyć możemy dziki, pawie, lamy, emu, osły, sarenki, różne antylopy i przedziwne kury. W Kałkowie znajduje się również kompleks mieszkań dla ludzi starszych oraz Dom Pielgrzyma. To dużo jak na jedno miasteczko, w którym mieszka kilkaset osób.
Jak widać warto czasem wyciągnąć z piwnicy zakurzony rower i wybrać się na przejażdżkę po okolicy, podczas której na pewno odkryjemy wiele miejsc, o których do tej pory w ogóle nie wiedzieliśmy. Poza tym porządnie się dotlenicie i zrzucicie zbędne kalorie. Ja swoje już zrzuciłem.
Zobacz galerię zdjęć z przejażdżki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Śmiało, klawiatura nie gryzie.