W mijającym roku miało miejsce wiele bezprecedensowych wydarzeń. Które miały rzeczywiste znaczenie, a które tylko robiły na mnie chwilowe wrażenie? Co trapiło Polaków, którzy w 2011 roku zadali dwa symboliczne pytania? Śpieszę z odpowiedzią.
Mój polonocentryzm każe mi myśleć - również wedle tego, co powiedział Bronisław Wildstein – że najważniejszym wydarzeniem 2011 roku były wybory parlamentarne. I rzeczywiście tak było. Gdyby jednak spojrzeć na Polskę z lotu ptaka, a to spojrzenie obejmowałoby całą Europę, na pierwszy plan wysuwa się kasa. Kasa, której brakuje niektórym permanentnym leniom, a którą biedna Polska naturalnie przekaże. Czyli mowa oczywiście o ostatnim szczycie ostatniej szansy.
Jak uniesiemy się jeszcze wyżej i spojrzymy na świat z perspektywy kosmosu, widać coś innego. Co? Wydarzenie kosmicznie ważne – „Arabska wiosna ludów”, która odbiła się czkawką i ukróciła dyktatorskie zapędy północno-afrykańskich władców. W tekście skupię się jednak na dokonaniach Polaków w ostatnim roku, a więc o wyborach będzie, czy tego chcecie czy nie.
Po pierwsze Polska
Analiza wyników ostatnich wyborów parlamentarnych była pierwszym tematem na naszym blogu, który powstał właśnie w tamtym czasie. Skomentowaliśmy zatem 1/4 wydarzeń kończącego się za cztery dni roku. Ale najpierw sięgnijmy pamięcią wstecz, a do jej odświeżenia posłużyłem się, niestety, portalem tvn24.pl. Co, jak co, ale w podawaniu informacji to oni są dobrzy. Gorzej im wychodzi ich komentowanie. Ale do rzeczy.
TVN24.pl opublikował zestawienie 10 najważniejszych wydarzeń w Polsce i na świecie. Nie odnotowano tam faktu powstania tego bloga, ale ustępując pola Adamowi Małyszowi, wcale nie czujemy się urażeni. W głosowaniu na najważniejsze wydarzenie 2011 roku prowadzą wybory parlamentarne w Polsce (a tuż za nimi awaryjne lądowanie kapitana Wrony...) i trzęsienie ziemi w Japonii. Ja zmieniłbym jednak trzęsienie na arabską rewolucję, bo niby jaka jest symbolika, wyższy wymiar katastrofy w krainie kwitnącej wiśni? A wydarzenia z północy Afryki wskazują jednoznacznie, że ludzie będą walczyć o wolność do ostatniej kropli krwi.
Wracając do wyborów. Ich wyniki pokazały jednoznacznie, że Polaków łatwo kupić. Wystarczy zestaw szytych na miarę garniturów dla zespołu, piękne uśmiechy, obietnice i inne ustawiane szopki. Wyborczy sukces Palikota tylko to potwierdza.
"Jak żyć" obok "Co ja pacze" były najczęściej zadawanymi pytaniami w kończącym się roku. O ile z drugiego można się śmiać, o tyle z pierwszego nie wypada. Jak odpowiedzieć na te pytania? Żyć należy według własnych wartości, ciężko walczyć o to, co dla nas najważniejsze i cieszyć się małymi rzeczami, mimo wszelkich przeciwności losu. Nad drugim nie ma sensu się rozwodzić.
W 2012 roku będziemy spierać się kształt Unii. Są tacy, którzy woleliby, żeby w ogóle nie istniała. Miejmy nadzieję, że wyjaśni się też pozycja Polski, która stara się być krajem bardziej decyzyjnym. Obecnie jednak jesteśmy przydupasami Merkel. Na przyszłość w tej kwestii patrzę jednak z ogromnymi obawami.
Po drugie ja
W maju uczestniczyłem w pierwszej manifestacji w swoim dość krótkim życiu. Marsz Wyzwolenia Konopi w Warszawie był po to, aby powiedzieć ludziom, że marihuanę palą zwykli ludzie. I ja takim zwykłym człowiekiem właśnie jestem. Czerwiec? Rozpocząłem pracę w Informacyjnej Agencji Radiowej, gdzie przez trzy kolejne miesiące szlifowałem warsztat reporterski. W międzyczasie byłem na rozmowie kwalifikacyjnej w Chilli Zet – było naprawdę blisko, a dostałbym pracę marzeń (zarząd skrócił długość newsów na antenie, które ja miałem czytać). Później rozmowa w TVP Warszawa – nie udało się, zero odzewu. Nic to, jeszcze będą żałować.
Profil iktomaracje.pl na Facebooku – 562 fanów. Plus jeden? »
Ale wracając do IAR. W trzy miesiące nauczyłem się bardzo wiele. Czego dokładnie? Sumienności, taktu i odporności na stres. Kilkukrotne rozmowy z Januszkami (Korwin i Palikot), rozmowa w gabinecie Marszałka Senatu, Bogdana Borusewicza, i wiele innych, nie były pracą samą w sobie, były przyjemnością, a nawet spełnieniem marzeń. Obecnie takim spełnieniem marzeń jest fakt, że ja piszę, a Ty to czytasz. Niby nic nadzwyczajnego, ale właśnie po to istnieje ta strona. Miło, że tu jesteś.
Dla Was nam się chce
Tysiące czytelników, 331 komentarzy, 75 wpisów, 3 miesiące w sieci. Za to wszystko dziękuję. Dla Was tworzymy, dla Was komentujemy, robimy wywiady. Bardzo istotnym wydarzeniem w 2011 roku było powstanie tego bloga. Przynajmniej w moim życiu. Tematami, które na naszym blogu wzbudziły największe zainteresowanie były: Marsz Niepodległości oraz Zmiana prawa narkotykowego.
Lubię komentować, choć nie jestem w tym mistrzem. Nie zamierzam jednak się na nikim wzorować, bo choć blog, z racji podejmowanych tematów, nazywaliśmy blogiem publicystycznym, mnie bliżej do blogera właśnie. Zwykłego człowieka, który nie tylko zadaje sobie pytanie „Jak żyć”, ale stara się na nie odpowiedzieć.
W 2012 roku życzę Wam jednego Drodzy Czytelnicy – znajdźcie odpowiedź na to znamienne pytanie. „Odpowiedzi szukaj, czasu jest tak wiele” – śpiewał Marek Grechuta. I tym akcentem przywitajmy następny rok. Oby lepszy.
Czytaj także wywiad podsumowujący rok 2011 z Bronisławem Wildsteinem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Śmiało, klawiatura nie gryzie.