piątek, 29 lutego 2008

W Holandii nasiliła się kradzież rowerów!

W Holandii znajduje się ponad 15 000 km (!) dróg rowerowych. Każdy statystyczny mieszkaniec Holandii posiada rower. Samych rowerów jest dwa razy więcej w całym kraju, niż samochodów.

Kiedy byłem w Holandii często widziałem porzucone rowery, zardzewiałe, bez jednego koła lub czasem samo koło. Ale widziałem też zadbane, firmowe i eleganckie rowery, które tanie z pewnością nie były. To pewnie na te rowerki rzucili się złodzieje. Do tej pory nie spotkałem się z kradzieżą rowerów. Zawsze zostawiałem swój dwukołowiec pod sklepem bez obaw przed jego utratą. Zresztą nie tylko ja. Jakieś 13 mln mieszkańców Holandii też tak robi. A tu dotarła do mnie informacja, że w Holandii nasiliła się kradzież rowerów.


Centraal Bureau voor de Statistiek podało jakiś czas temu, że w roku 2006 skradziono w Holandii 760 tys. rowerów. W Holandii jest ponad 15 mln rowerów, zatem liczba skradzionych to około 5% całości. Najczęściej osoby, którym skradziono ten środek transportu mają od 16 do 25 lat. Tylko niecała 1/3 właścicieli rowerów zgłasza kradzież na policji. Robi to na potrzeby ubezpieczenia niż z wiary na odnalezienie roweru. Nowe rowery są ubezpieczone, a premie są dość wysokie, bowiem stanowią około 25% ceny nowego roweru.

foto 1 - Robbie Veldwijk
foto 2 - dachalan

2 komentarze:

  1. Bardzo podobają mi się te rowery w Holandii. Niesamowite, że tylu ludzi na nich jeździ. Tu w Polsce ludziom nie chce się wyciągać rowerów z piwnic czy garaży za każdym razem, kiedy mają gdzieś jechać. A trzymanie roweru w bloku jest niewygodne, bo tak na prawdę to nie ma gdzie go postawić i ciężko jest zjechać z nim windą na dół, nie mówiąc już o zniesieniu z czwartego piętra w tych niskich blokach. Łatwiej nam jest wsiąść do samochodu, który najczęściej w dzień stoi pod blokiem, a wprowadzenie go wieczorem do garażu odbywa się szybciej, bowiem rower trzeba by przecisnąć na koniec garażu, przy czym samochodem po prostu wjeżdża się i tyle. Polska nie jest przystosowana do rowerów, nie ma np. dla nich parkingów, jedynie czasem pod większymi sklepami jest kilka miejsc do przypięcia roweru. Poza tym często pod blokiem nie ma gdzie go przypiąć, a przecież nie zostawimy roweru bez zabezpieczenia, bo od razu moglibyśmy się z nim pożegnać. Kiedy byliśmy w Holandii parkingi dla rowerów i zostawianie ich tak praktycznie bez zabezpieczenia (oprócz blokady koła, wg mnie niepewnej, bo przecież spokojnie można było podnieść rower i go nieść, a blokadę na pewno w jakiś sposób da się odblokować) było dla mnie niemałym szokiem. :D Ale niesamowicie mi się to podobało. :) I te specjalne drogi dla rowerów, osobne przejścia przez ulicę. Genialny pomysł. A że kradną - no cóż, samochód też można ukraść, jak wszystko zresztą. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. mieszkalem w holandi pol roku i musze powiedziec ze duza czesc skradzionych rowerów to niestety sprawka polaków wiem o tym bo sam miałem okazje sie przekonac ze tak jest. Mysle ze to własnie to i nie tylko powodóje ze holendrzy nie są coraz czesciej nastewieni pozytywnie do polaków. Czesto spotkałem sie z sytuacją ze wraz ze znajomymi nie zostalismy wpuszczeni do baru czy na dysckoteke tylko dla tego ze jestesmy polakami,ochroniaże zaraz zorientowali sie ze jestesmy polakami chociaz zachowalismy cisze. Nie ukrywam ze są to bardzo przykre sytuacje zwłaszcza ze portugalczycy którzy z nami pracowali mogli tam wejsc bez problemów. Ale cóz zrobic oczywiscie nie wszedzie tak jest ale zdarza sie dosc czesto a zapewne jest to spowodowane zachowaniem i rozróbami wszczynanymi tam przez młodych polaków.

    OdpowiedzUsuń

Śmiało, klawiatura nie gryzie.