Wszystkie znaki na niebie wskazywały na to, że będzie ciężko. I było. Chorwaci, jako jedyny zespół, nie przegrali żadnego meczu na tym turnieju. Grali na swoim terytorium, a sędziami półfinałowego meczu byli, można by rzec na niekorzyść Polski, dwaj Niemcy. Na domiar wszystkiego, rzecz niebywała - odklejający się parkiet. Mimo że hala w Zagrzebiu była wypełniona po brzegi, sytuację tą można skwitować jednym - śmiech na sali, puste krzesła.
Wspierana przez armię kibiców, waleczna i niezwyciężona Chorwacja pokonała Polskę na swoim gruncie 29 do 23. Chorwaci zawalczą o tytuł mistrza świata w niedzielę z Francją, która z kolei wyeliminowała z gry Danię 27 do 22.
Na tak ważnej imprezie, jaką są Mistrzostwa Świata w piłce ręcznej, "parkiet" odklejał się podczas gry. W takich sytuacjach przerywano grę i wybijano z rytmu obie drużyny. Przerw takich było mniej więcej sześć i za każdym razem kilkoro Chorwatów dreptało z taśmą po boisku i przyklejało "parkiet". Można się śmiać, ale tak było.
Polacy szczęśliwie awansując do półfinału, chyba nie za bardzo wierzyli, że mogą pokonać naszpikowaną gwiazdami Chorwację. W pierwszej połowie, która zakończyła się 14:13 dla Chorwatów jeszcze jako tako nam szło, jednak druga odsłona gry, to popis umiejętności "Krawaciarzy". Z naszej strony nie było ani ataków ze skrzydła, ani skutecznej obrony, ani nawet dobrego podania. Często piła się wyślizgiwała i strata punktowa się powiększała, w szczytowym momencie aż do dziewięciu bramek. O sile naszej ekipy tak naprawdę stanowili tylko dwaj gracze: "Król" Artur Siódmiak i Krzysztof Lijewski, reszta zima. U Chorwatów było wszystko: przyjęcie, podanie, mocny strzał, obrona w strefie, obrona bramkarza. Dali nam niezłego kopa. Nawet Boguś Wenta nie miał recepty na zwycięstwo.
Teraz czas na Duńczyków. Z nimi już raz wygraliśmy. Czy stać nas na kolejną wygraną?
Zdjęcie autorstwa Toma Cornera, wykorzystane na licencji CC.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Śmiało, klawiatura nie gryzie.