poniedziałek, 23 lutego 2009

Romek, Julka i spółka

Aby tytuł sztuki Janusza Józefowicza odzwierciedlał to, co zobaczymy i usłyszymy na deskach teatru Buffo, musiałby nazywać się „Romek, Julka i spółka”.


Gdy kurtyna rozsunęła się, przed nami pojawiła się roztańczona młodzież w klubie. Po chwili na scenę po linie ześlizgnęła się piękna Rosalina (Natalia Srokocz) - gwiazda pop, w której początkowo kochał się Romek (Krzysztof Rymszewicz). Jego kumple ubrani w luźne, pstrokate ciuszki – kostiumy projektu Kikimory - pasjonowali się sztukami walki i break dancem. Jak nie trudno zauważyć nie wygląda to na adaptację siedemnastowiecznego dzieła. Jak przystało na - zdaniem Romana Pawłowskiego, recenzenta Gazety Wyborczej - „najlepszy teatr muzyczny stolicy” libretto napisane przez Jana Wermera było naprawdę wysokich lotów. Wykonanie to już bajka. Wszyscy aktorzy śpiewali rewelacyjnie.

Musical pochłonąłem jak dobre ciastko na podwieczorek. Konsumpcja trwała półtorej godziny. Co tak naprawdę odróżnia współczesną adaptację Józefowicza od sztuki Szekspira? Łatwiej jest napisać, co je łączy. Został tytuł, została miłość Romea i Julii (Marysia Tyszkiewicz), ale realia dramatu zostały wywrócone do góry nogami. Dialogi, których twórcą jest Bartosz Wierzbięta są – używając języka adaptacji - luzackie. Podwórkowa mowa i młodzieżowy slang to język, jakim posługują się Romek, Julka i spółka. Niekonwencjonalnie, choć w standardowej dla siebie roli wystąpił Maciej Orłoś, który jako prezenter Teleexpressu podał informację o śmierci Julii. Scena ta została wyświetlona z wielkiego projektora. Prosty zabieg, po jaki sięgnęli twórcy musicalu, rozbawił widzów. Co więcej można powiedzieć o Romku, Julce i spółce?

Twórcy spektaklu postarali się, by wrażeń widzom nie zabrakło. Śpiewano mocniej i szybciej, by za chwilę czule szeptać. Wiele się działo na scenie: pokaz sztuk walki, break dance, śpiew, akrobacje w powietrzu, taniec. Łącznie na scenie pojawiło się trzydziestu aktorów. Niezłe przeżycie – odkryć na nowo po czterystu latach dzieło Szekspira w dziewięćdziesiąt minut. Premiera spektaklu odbyła się w październiku 2004 roku w warszawskim Torwarze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Śmiało, klawiatura nie gryzie.