Dzisiaj (dosłownie niecałą godzinę temu) pojawił się na tvn24.pl kolejny, drugi już, reportaż na temat eh.. dobrze wiecie jaki. Chciałem spisać tylko wszystkie sms-y i zapisy rozmów, wykorzystane w materiale, na linii dyrektor-Beata w jednym miejscu. Pomijam te sms-y, które wypowiedziała Beata, bo niestety, ale w nie nie wierzę.
Zapis rozmowy:
Dyrektor: Ja już będę gdzieś po 10 w domu, idę do domu już
Beata: a jakbym przyszła właśnie od 10.35?
D: ale gdzie?
B: no... no nie wiem właśnie, no gdzie?
D: no, bo ja po prostu będę już wychodzę, wychodzę i idę do domu.
Sms od dyrektora:
"Czy mam przekazać mamie o TWOIM zagrożeniu z przedmiotu. Weź telefon na ściszenie. Grozi CI ocena ndst. Ostatnia.."
Sms: " nie odbieram tel. wieczorem to wyślij sms i konkretnie"
Zapis rozmowy:
D: Wiesz gdzie jest osiedle stawki?
B: Tak, wiem.
D: A kościół?
B: Tak, wiem też.
D: To jest blok (...) mieszkania (...)
B: Dobrze, dziękuję. To...
Sms od dyrektora: "Jutro jestem w domu, czy mogłabyś przyjść Beato na Stawki i pisać. Jak wyrazisz zgodę to podam Ci adres."
Sms: "Beata, to jaka TWOJA decyzja."
Sms (ukazany w dzisiejszym materiale): Mogę Cię pytać w domu, nikt o tym nie może wiedzieć, tym bardziej z klasy. Musisz to zachować w tajemnicy."
Pozostawiam to wszystko do Waszej oceny. Jak dla mnie sms-y nie znaczą o niczym, o co można oskarżać. A dyrektor wyraźnie (dwukrotnie) pyta, czy Beata wyraża na to spotkanie zgodę. Wie, że nie powinien przyjmować swoich uczniów w domu i prosi, aby nikomu o tym nie mówiła, przede wszystkim klasie, bo zaraz pewnie zleciałaby się chmara chcących się poprawiać. Poza tym, tak naprawdę, do niczego nie doszło.
Więcej znajdziecie tutaj:
Niemoralna propozycja Dyrektora
Dwuznaczne propozycje
wtorek, 4 marca 2008
"Jak wyrazisz zgodę to podam Ci adres."
Tagi:
Bronek,
Broniewski,
dyrektor,
molestowanie,
oskarżenie,
Ostrowiec,
sms,
tvn24
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
W pierwszym fragmencie rozmowy wydaje się, jakby Beata chciała wymusić na dyrektorze, aby powiedział, żeby przyszła do jego domu. Dyrektor w tej rozmowie tego nie proponował.
OdpowiedzUsuńTelefon na ściszenie miała wziąć po to, aby jej mama nie dowiedziała się o zagrożeniu. Dyrektor poszedł jej na rękę, nie powiadomiając mamy, a chciał ją poprawić.
Wielu ludzi czepia się tego słowa 'konkretnie'. Wydaje mi się, że chodzi po prostu, aby umówili się w końcu konkretnie na tę poprawę, nie ma nigdzie słowa o czymkolwiek, co wskazywałoby jakieś propozycje seksualne.
"Jak wyrazisz zgodę to podam Ci adres." Właśnie. Jeśli wyrazi zgodę. Skoro w rozmowie p. Dyrektor podaje Beacie adres, oznacza to, że zgodziła się ona na taki sposób poprawy, a właściwie takie miejsce. Wcale nie musiała się zgodzić, mogła zażądać odpowiadania w szkole, nikt niczego nie kazał jej robić. To była jej decyzja! Zresztą Beata w pierwszym reportażu mówi, że p. Cegliński powiedział jej, że jeśli ma jakieś inne propozycje, może mu powiedzieć. Jeśli nie odpowiadała jej poprawa w domu p. Dyrektora, spokojnie mogła zaproponować, aby odbyła się ona w szkole.
"Mogę Cię pytać w domu, nikt o tym nie może wiedzieć, tym bardziej z klasy. Musisz to zachować w tajemnicy." - a to dlatego, że nauczyciel uczący osobę w szkole nie powinien udzielać korepetycji w domu, może to zrobić inny nauczyciel, nie uczący danej osoby w szkole. (przynajmniej tak mi się wydaje, tak słyszałam od syna nauczycielki)
Co do tekstu p.Dyrektora, aby Beata ładnie się ubrała, czy coś takiego - podejrzewam, że chodziło mu o to, żeby ubrała się jak przystało na uczennicę, normalnie, ładnie, niewyzywająco.
Jedyne co można nazwać niewłaściwym w zachowaniu Dyrektora to to, że chciał udzielić korków, czy też poprawić uczennicę u siebie w domu. Właściwie nie wiemy, dlaczego p.Dyrektor wolał w domu, a nie uwierzę w żadne molestowanie.
Tak ogólnie, to wkurza mnie, że wypisują na forach różne rzeczy ludzie spoza naszej szkoły, nie mające pojęcia o całej sprawie, nie znające ani p.Ceglińskiego ani Beaty w najmniejszym stopniu. To jest żałosne.
I gdzie ta reszta dziewczyn, dlaczego nie pokażą twarzy? Ojciec jednej mówi, że jego córka dostała podobną propozycję. Widocznie ta też była zagrożona i chciał poświęcić dla niej trochę swojego czasu, aby mogła się poprawić.
Ta dziewczyna, która w pierwszym reportażu rozmawia z reporterem przez telefon i mówi, że p.Dyrektor chciał, żeby dziewczyna odwdzięczyła mu się i domyśliła w jaki sposób - jeśli już miało to miejsce naprawdę, to nie wierzę, że chodziło o seks.
Podsumowując: w smsach i rozmowach nie doszukałam się ani słowa o seksie, nawet żadnej aluzji, nic. Nawet nie przyszłoby mi to do głowy. A uwierzcie - oglądałam to wieele razy.
Takie moje spostrzeżenia, ale nie wszystkie. Zresztą, Ty wiesz ;)
to się rozpisałam.. :D
OdpowiedzUsuń