wtorek, 4 marca 2008

"Jak wyrazisz zgodę to podam Ci adres."

Dzisiaj (dosłownie niecałą godzinę temu) pojawił się na tvn24.pl kolejny, drugi już, reportaż na temat eh.. dobrze wiecie jaki. Chciałem spisać tylko wszystkie sms-y i zapisy rozmów, wykorzystane w materiale, na linii dyrektor-Beata w jednym miejscu. Pomijam te sms-y, które wypowiedziała Beata, bo niestety, ale w nie nie wierzę.

Zapis rozmowy:

Dyrektor: Ja już będę gdzieś po 10 w domu, idę do domu już
Beata: a jakbym przyszła właśnie od 10.35?
D: ale gdzie?
B: no... no nie wiem właśnie, no gdzie?
D: no, bo ja po prostu będę już wychodzę, wychodzę i idę do domu.

Sms od dyrektora:
"Czy mam przekazać mamie o TWOIM zagrożeniu z przedmiotu. Weź telefon na ściszenie. Grozi CI ocena ndst. Ostatnia.."

Sms: " nie odbieram tel. wieczorem to wyślij sms i konkretnie"

Zapis rozmowy:

D: Wiesz gdzie jest osiedle stawki?
B: Tak, wiem.
D: A kościół?
B: Tak, wiem też.
D: To jest blok (...) mieszkania (...)
B: Dobrze, dziękuję. To...

Sms od dyrektora: "Jutro jestem w domu, czy mogłabyś przyjść Beato na Stawki i pisać. Jak wyrazisz zgodę to podam Ci adres."
Sms: "Beata, to jaka TWOJA decyzja."
Sms (ukazany w dzisiejszym materiale): Mogę Cię pytać w domu, nikt o tym nie może wiedzieć, tym bardziej z klasy. Musisz to zachować w tajemnicy."

Pozostawiam to wszystko do Waszej oceny. Jak dla mnie sms-y nie znaczą o niczym, o co można oskarżać. A dyrektor wyraźnie (dwukrotnie) pyta, czy Beata wyraża na to spotkanie zgodę. Wie, że nie powinien przyjmować swoich uczniów w domu i prosi, aby nikomu o tym nie mówiła, przede wszystkim klasie, bo zaraz pewnie zleciałaby się chmara chcących się poprawiać. Poza tym, tak naprawdę, do niczego nie doszło.

Więcej znajdziecie tutaj:

Niemoralna propozycja Dyrektora
Dwuznaczne propozycje

2 komentarze:

  1. W pierwszym fragmencie rozmowy wydaje się, jakby Beata chciała wymusić na dyrektorze, aby powiedział, żeby przyszła do jego domu. Dyrektor w tej rozmowie tego nie proponował.

    Telefon na ściszenie miała wziąć po to, aby jej mama nie dowiedziała się o zagrożeniu. Dyrektor poszedł jej na rękę, nie powiadomiając mamy, a chciał ją poprawić.

    Wielu ludzi czepia się tego słowa 'konkretnie'. Wydaje mi się, że chodzi po prostu, aby umówili się w końcu konkretnie na tę poprawę, nie ma nigdzie słowa o czymkolwiek, co wskazywałoby jakieś propozycje seksualne.

    "Jak wyrazisz zgodę to podam Ci adres." Właśnie. Jeśli wyrazi zgodę. Skoro w rozmowie p. Dyrektor podaje Beacie adres, oznacza to, że zgodziła się ona na taki sposób poprawy, a właściwie takie miejsce. Wcale nie musiała się zgodzić, mogła zażądać odpowiadania w szkole, nikt niczego nie kazał jej robić. To była jej decyzja! Zresztą Beata w pierwszym reportażu mówi, że p. Cegliński powiedział jej, że jeśli ma jakieś inne propozycje, może mu powiedzieć. Jeśli nie odpowiadała jej poprawa w domu p. Dyrektora, spokojnie mogła zaproponować, aby odbyła się ona w szkole.

    "Mogę Cię pytać w domu, nikt o tym nie może wiedzieć, tym bardziej z klasy. Musisz to zachować w tajemnicy." - a to dlatego, że nauczyciel uczący osobę w szkole nie powinien udzielać korepetycji w domu, może to zrobić inny nauczyciel, nie uczący danej osoby w szkole. (przynajmniej tak mi się wydaje, tak słyszałam od syna nauczycielki)

    Co do tekstu p.Dyrektora, aby Beata ładnie się ubrała, czy coś takiego - podejrzewam, że chodziło mu o to, żeby ubrała się jak przystało na uczennicę, normalnie, ładnie, niewyzywająco.

    Jedyne co można nazwać niewłaściwym w zachowaniu Dyrektora to to, że chciał udzielić korków, czy też poprawić uczennicę u siebie w domu. Właściwie nie wiemy, dlaczego p.Dyrektor wolał w domu, a nie uwierzę w żadne molestowanie.

    Tak ogólnie, to wkurza mnie, że wypisują na forach różne rzeczy ludzie spoza naszej szkoły, nie mające pojęcia o całej sprawie, nie znające ani p.Ceglińskiego ani Beaty w najmniejszym stopniu. To jest żałosne.

    I gdzie ta reszta dziewczyn, dlaczego nie pokażą twarzy? Ojciec jednej mówi, że jego córka dostała podobną propozycję. Widocznie ta też była zagrożona i chciał poświęcić dla niej trochę swojego czasu, aby mogła się poprawić.
    Ta dziewczyna, która w pierwszym reportażu rozmawia z reporterem przez telefon i mówi, że p.Dyrektor chciał, żeby dziewczyna odwdzięczyła mu się i domyśliła w jaki sposób - jeśli już miało to miejsce naprawdę, to nie wierzę, że chodziło o seks.

    Podsumowując: w smsach i rozmowach nie doszukałam się ani słowa o seksie, nawet żadnej aluzji, nic. Nawet nie przyszłoby mi to do głowy. A uwierzcie - oglądałam to wieele razy.

    Takie moje spostrzeżenia, ale nie wszystkie. Zresztą, Ty wiesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. to się rozpisałam.. :D

    OdpowiedzUsuń

Śmiało, klawiatura nie gryzie.